Lemon Tree czyli Kapelusz w Soller

Cytrusowa dolinka Soller

Do doliny cytrusów można się dostać na dwa sposoby. Pierwszy klasyczny, mianowicie drogą, czyli samochodem, rowerem, albo potocznie z bucisza. Drugim, o wiele ciekawszym sposobem jest podróż pociągiem. I jak przy metodzie pierwszej trzeba jednak dysponować samochodem, rowerem lub w skrajnym przypadku buciszem, tak w metodzie numer 2 jedyne co trzeba mieć, są… pieniądze. I to nawet nie mało, bo budżet jakim trzeba dysponować, by pojechać i wrócić, sięga kosztu półtora obiadu lub czterech piw w niemieckim barze na Majorce. Nie mniej jednak ten sposób podróży posiada pewne zalety, które nadają mu miano niezwykłości. Mianowicie podróż pociągiem z minionej epoki.

Pociąg do Soller

Po pierwsze trasa, którą przemierzymy pociągiem, jest bardzo malownicza, mamy więc okazje nacieszyć nasze oczy i obiektywy. Po drugie, lecz równie ważne, to jeden z ostatnich w Europie pociągów (za wyjątkiem PKP), który w trakcie jazdy robi melodyjne choć monotonne „tuk-tuk  tuk-tuk”. Ten drewniany ciuchciąg zabiera nas w minioną epokę, epokę bez komórek i komputerów. Epokę, w której nie liczyła się szybkość podróży, a jej smakowanie i przygoda. Wreszcie epokę, gdy kolej odgrywała najistotniejszą rolę w transporcie i robiła „tuk-tuk  tuk-tuk”. Wybierając więc sposób dotarcia do Pomarańczowej Krainy, serdecznie polecam tę nieszybką, ale romantyczną ciuchcię. (która robi „tuk-tuk  tuk-tuk”)

Miasteczko Soller

W samym Soller możemy zrobić mnóstwo rzeczy, od wypicia soku pomarańczowego począwszy, a na wypiciu pomarańczowego soku z Cavą (nie mylić z Kawą, bo jedno jest czarne, gorzkie i pobudza, a drugie słodkie, gazowane i powoduje przyjemny szum w głowie) skończywszy. Można też oczywiście przechadzać się barwnymi i wąskimi uliczkami, podziwiać architekturę, zjeść obiad i pójść dalej do Portu Soller. Co i myśmy uczynili.

Droga do portu Soller

Droga do Portu może być przyjemna, odbyta tramwajem, lub przyjemna, odbyta nogami. Wersja nożna zajmuje od 40 minut wzwyż (w zależności od liczby nóg). Spacer jest dość przyjemną formą spędzenia czasu w drodze do portu. Choć najprzyjemniejszą formą spaceru, jest ta połączona z podziwianiem i fotografowaniem. Szczególnie, że na podejściach, gdy się człowiek zmęczy, zawsze może udać że właśnie znalazł najpiękniejszy kadr w swoim życiu.

Posrt de Soller

Dotarcie do celu nie cieszyło tak bardzo, jak znalezienie otwartego w niedzielę sklepu ze schłodzoną, mokrą i w butelce WODĄ!!! Która to, niestety skończyła nam się jakoś wcześniej. Bo jakoś tak się zapomniało nam zaopatrzyć się w odpowiednią jej ilość.
Po zatankowaniu chłodziwa na plaży, rozpoczęliśmy zwiedzanie Port de Soller, który okazał się nie miniej piękny i nie mniej ciekawy niż Miasteczko w górach. Spacer piękną promenadą szczególnie zapadł nam w pamięci. Nie mniej czas płynął dzień się kończył i my głodnieliśmy, trzeba było więc dowiedzieć się kiedy i czym wrócimy, czyli znaleźć przystanek tramwajowy.

Tramwaj pochodził z tej samej epoki co pociąg, który przywiózł nas do Soller. Kapelusz świetnie więc pasował tematycznie i mogłem spokojnie kontynuować podróż po szynach. Choć poruszał się on tempem raczej żółwim, nie przeszkadzało to w smakowaniu kolejnej przygody i kolejnej porcji soczystych krajobrazów. Ahoj przygodo, tramwaje są spoko!!!

Z tramwaju przesiedliśmy się znów do pociągu i ruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu, gdzie już czekała na nas ciepła kolacja i barman, który został naszym dobrym przyjacielem. Jeszcze lepszym, choć odrobinę fałszywym przyjacielem okazał się być 23 letni rum. Tę przyjaźń smakowałem powoli i wyraźnie przez kolejne wieczory pobytu na Majorce.

Więcej o Mallorce tutaj.

Następna część już wkrótce

Qbala Kapelusz

Pozostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *