W drodze prze Hiszpanię, czyli pierwszy post z dwumiesięcznego Urlopu.
W niedzielne popołudnie zapakowaliśmy się pod sufit i opuściliśmy mroźną, choć piękną niemiecką Hesję, by już w poniedziałek wieczorem dotrzeć do Hiszpanii i rozpocząć nasz dwumiesięczny urlop.
Pierwszej nocy zaskoczyła nas awaria pompy do wody, na szczęście w okolicy znaleźliśmy sklep z kamperowym zaopatrzeniem, wymiana poszła gładko.
1230 km przejechane w dwa dni praktycznie jednym tchem dały nam w kość, a Kamperkowi osuszyły bak.
Wiosna w zachodniej Hiszpanii okazała się kapryśna, przywitała nas silnym wiatrem, podmuchy wybudzały nas ze snu podczas pierwszego noclegu po przekroczeniu granicy.
Pierwszy dzień poświęciliśmy na sprawy techniczne. Ogrzewanie, lodówka i gotowanie w busie działają na gaz, jednak w Hiszpanii butle gazowe są inne – pamiętajcie koniecznie o zakupie nowej po przyjeździe. Nie wymienicie tutaj, ani nie zatankujecie butli polskiej, ani niemieckiej. Do hiszpańskiej butli musicie także we własnym zakresie dokupić zawór. (ok 15€) Więcej o tym dowiecie się tutaj.
Kolejne noclegi planujemy już w cieplejszych rejonach, kierujemy się na południe, dzień się wydłuża, a Słońce coraz później wschodzi i zachodzi. Ogólnie jest go też coraz więcej i grzeje coraz śmielej.
Ściągamy zimowe kurtki, słońce nagrzewa spragnione lata kości i przyspiesza produkcję witaminy D.
Po drodze mijamy Tabernas, jednak to bardzo turystyczne miasteczko westernowe do nas nie przemawia. Złe opinie na temat noclegu przekonują nas by ruszyć dalej. Udaje nam się jednak ustrzelić kilka zdjęć z okolicy i poczuć pustynny klimat.
Wieczorem podziwiamy zachód słońca na plaży i z kieliszkiem wina w dłoni planujemy kolejne dni.
Z podróży pozdrawiają
Sylwia i Qbala
Pozostaw komentarz