Pierwsza noc na Wyspach Kanaryjskich
Dopłynęliśmy na Lanzarote! Prom dobił do brzegu z niemałym opóźnieniem, nim zdążyliśmy się obejrzeć i zatankować do busa nową porcję czystej wody, złapał nas mrok. Pierwsze zachodzące dla nas nad wyspą słońce roztoczyło iście księżycową aurę, a my jak dwa żółtodzioby zaczęliśmy rozglądać się za miejscem do spędzenia pierwszej nocy.
Zaskoczyła nas wielkość wyspy, nie minął kwadrans w trasie, kiedy naszym oczom ukazał się jej drugi koniec. Lądujemy na długim parkingu bezpośrednio przy Famarze, przepięknej plaży otoczonej klifem, ukochanej z resztą przez surferów. Nie bez przyczyny bo fal tu nie brak.
Famara jednak nie do spania
Podmuchy wiatru odginały z impetem blachy w naszym busie. Mocniejsze porywy wprawiały nas w delikatne kołysania. Sen był płytki i czujny, po kilku godzinach poddajemy się i w piżamach wskakujemy za kółko szukać schronienia między ścianami budynków pobliskiego miasteczka. Tam znajdujemy ciszę i spokój i nareszcie przychodzi sen.
Na plażę wracamy o poranku. Pijemy pierwszą kawę, obserwujemy śmiałków wrzucających swoje deski na fale o bladym świcie. Robimy mnóstwo zdjęć i cieszymy się ciepłym, świeżym i czystym powietrzem. Nareszcie jest ciepło, możemy zostawić bluzy w busie i tankować witaminę D.
Q: Co robisz?
S: Opisuję nasz nocleg na Famarze
Q: Dlatego tak mocno stukasz!
Pozdrawiamy
Qbala i Sylwia
Pozostaw komentarz