14 Dni w Italii od Alp po Apulię tropami Jamesa Bonda
Dlaczego Włochy to dobry kierunek przez cały rok?
Słoneczna Italia jest jednym z tych pięknych krajów, do których w podróż udać się można przez cały rok. Czy wiosną na rozpoczęcie sezonu i złapanie pierwszych promieni słońca. Latem, aby oddać się błogiemu lenistwu na plażach i dać się spiec południowym słońcem. Jesienią, by naładować się energią słoneczną i zgromadzić zapasy witaminy D na zbliżającą się zimę. A także zimą, by oddać się dzikiemu narceniu w Alpach lub uciec przed mrozem na ciepłe południe.
W mój czternastodniowy trip ruszyłem w listopadzie, na przełomie jesieni i zimy, marząc o podróży przez cztery pory roku. Co w dużej mierze udało mi się zrealizować. Najpierw chciałem uciec od jesiennej chlapy, a na koniec przywitać się z już nadchodzącą zimą. Rozpocząłem więc od jesiennej, północnej części kraju, przejeżdżając przez centralną część, która już przywitała mnie wiosennym słonkiem. Następnie dotarłem do naciąganie letniego południa, by na zakończenie powrócić w zimowe Alpy.
Kiedy najlepiej zjechać Italię z północy na południe?
Poza nartami, to w podobny Trip można udać się przez cały rok. Narty niestety tylko między listopadem a marcem. A między czerwcem a sierpniem czekają nas upały w zasadzie to od Gardy na południe. Warto więc wybrać mądrze, czy wolimy jechać latem gdy temperatury ale również i ceny będą wyższe, a ilość turystów najwyższa. Czy lepiej wiosną lub jesienią, gdy sezonu jeszcze nie ma, turystów jest mniej, ale i większość kamperowych przybytków będzie zamknięta, lub będzie na krótko przed lub po otwarciu lub zamknięciu.
W tym wpisie opowiem wam jak mi to wyszło późną jesienią, w drugiej połowie listopada. Od razu jednak zaznaczę, nie był to optymalny moment na zwiedzanie północnych i centralnych Włoch, ale dobry by pojeździć na nartach i niezły by złapać jeszcze trochę słonka na południu. Zapraszam więc do lektury, a tych co nie lubią czytać, zapraszam do filmu, znajdziecie go na końcu wpisu.
- 🏔️Start – Brennero, Sterzing – Alpejska brama do Italii
- 🌅Jezioro Garda – Kraina kontrastów
- 🏔️Kameniołomy Carrara – Kopalnie Marmuru
- 🍇 Region 4: Toskania – serce Italii w pełnej krasie
- 🕊️Monte Cassino – dotknąć historii
- 🏛️Pompeje – Najciekawsze antyczne miasto
- 🏞️Matera – Skalne miasto z Bonda
- 🌉 Gravina – most Bonda i kanion
- 🏠 Alberobello – miasto trulli i bajkowej architektury
- 🏖️ San Pietro in Bevagna – listopadowe lato na obcasie włoskiego buta
- 🏰 San Marino – państwo-miasto z wielką historią
- 🏔️ Region 11: Maso Corto – zimowe zakończenie wyprawy
- 🧳 Podsumowanie: Włochy kamperem w listopadzie
- ❓ FAQ – najczęstsze pytania

🏔️Start – Brennero, Sterzing – Alpejska brama do Italii
Tak, oczywiście że start dla każdego będzie tam skąd wystartuje. I nie dla wszystkich Brennero będzie punktem po drodze. Dla mnie, jadącego najpierw w kierunku jeziora Garda, Brennero było idealnym punktem wyjścia, czy też wejścia do Włoch. Chcąc oczywiście wygrać jeden dzień urlopu, wyruszyłem już wieczorem ostatniego dnia pracy. Dzięki temu około północy udało mi się dojechać do Brennero, a następnie na parkingu w Sterzing spędzić spokojną noc.
Takie rozpoczęcie podróży ma wiele zalet. Poza tą oczywistą czyli poranku w pięknych górskich okolicznościach przyrody i średnio drogim noclegu na parkingu. (kosztował 20 euro) Następnego dnia ruszamy już zza granicy, omijamy więc często zakorkowane przejście graniczne w Brennero, czy też korek na pierwszych bramkach we Włoszech. A z parkingu w Sterzing jesteśmy w stanie w dwie godziny dojechać nad Gardę i spędzić jeszcze większość dnia w jednym z urokliwych miasteczek.
Jeśli jednak nam się nie spieszy na południe, możemy poświecić kilka godzin na pozostanie w klimacie alpejskim i odwiedzenie którejś z tutejszych miejscowości.

Alpejskie miejscowości – Brennero i Strerzing
Brennero, położone w północnych Włoszech, jest małym miasteczkiem o dużej strategicznej i historycznej wartości. Jego nazwa wywodzi się od Brenner Pass, przełęczy alpejskiej, która stanowi naturalną granicę między Włochami a Austrią. Już od czasów starożytnych Brennero był kluczowym punktem na szlaku handlowym prowadzącym przez Alpy. W średniowieczu pełnił rolę ważnego punktu obronnego i kontrolnego na szlaku między północą a południem Europy. Obecnie miasto jest również ważnym węzłem komunikacyjnym, gdzie krzyżują się główne drogi i linie kolejowe łączące Włochy z Europą Środkową.
Sterzing, znane również jako Vipiteno, to również malownicze miejsce. Jego historia sięga czasów starożytnych, kiedy to było ważnym ośrodkiem górniczym i handlowym. W średniowieczu Sterzing rozwinęło się jako miasto targowe, przyciągając kupców z całej Europy. Charakterystyczne drewniane domy, wąskie uliczki i gotyckie kościoły nadają mu niepowtarzalny urok. Obecnie miasto jest popularnym celem turystycznym ze względu na swoje zabytki, możliwości rekreacyjne oraz bliskość atrakcji górskich, takich jak Dolomity czy też parki narodowe.

Sterzing i Brennero położone są w otoczeniu majestatycznych szczytów Alp, które zapierają dech w piersiach. Wokół nich rozciągają się zielone łąki, lasy i potężne masywy skalne, tworząc idealne tereny do pieszych wędrówek, jazdy na rowerze górskim czy też narciarstwa.
Chociaż może listopad nie jest idealnym miesiącem na wizytę w tych miasteczkach, gdyż pogoda jest właśnie taka jakiej zazwyczaj nie lubimy. Czyli taka pomiędzy tą piękną i ciepła, a tą piękną i zimną. Taka niepiękna i jakaś taka nijaka. Taka pomiędzy…
🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
Wohnmobilstellplatz Autohof, Zona Artigianale, 10, 39040 Campo di Trens BZ, Włochy.

🌅Jezioro Garda – Kraina kontrastów
Po dwóch godzinach jazdy z górskiego Sterzing, krajobraz zaczyna się zmieniać – wysokie alpejskie szczyty stopniowo ustępują miejsca łagodnym wzgórzom i winnicom. Tak dotarłem nad Jezioro Garda – największe i jedno z najbardziej malowniczych jezior we Włoszech. To miejsce, które łączy naturę, kulturę, aktywny wypoczynek, relaks i wino w dobrych proporcjach.
W zależności od pory roku i preferencji, północna oraz południowa część jeziora oferują zupełnie inne doświadczenia. Północ Gardy otoczona jest górami – klimat tutaj jest nieco bardziej surowy, zbliżony do alpejskiego. Riva del Garda, Limone sul Garda czy Malcesine przyciągają górskim krajobrazem i możliwościami wspinaczki, trekkingu, kolarstwa a także windsurfingu i żeglarstwa. Można tu również wybrać się na kolejkę linową na Monte Baldo i podziwiać panoramę jeziora z wysokości.
Z kolei południowa część jeziora ma klimat bardziej śródziemnomorski – jest łagodniej, bardziej rozlegle, idealnie do leniwego wypoczynku i odkrywania urokliwych miasteczek, których znajdziecie tutaj dość. Chociaż wszystkie będą do sobie trochę podobne, to każdy z nich ma jednak inny klimat i oferuje inne atrakcje, ale o tym później.
Poza tym jezioro Garda to również całkiem znany rejon winiarski, ale poza lokalnym winem, kupimy tutaj również i lokalną oliwę z oliwek. I jeżeli przy zakupie zwrócimy uwagę na to by była ona faktycznie lokalna, to na sto procent nie rozczarujemy się smakiem. Mogę z całą stanowczością stwierdzić, że to tutaj próbowałem najsmaczniejszej oliwy z oliwek, ale nie próbowałem w swoim życiu za dużo takiej oliwy…

Kiedy najlepiej zawitać nad Gardę
Wracając jednak do mojego listopadowego tripu, to okazało się, że nie jest to idealny miesiąc, by zawitać nad jezioro Garda. Sezon turystyczny kończy się tu w połowie października, a w listopadzie większość kempingów i atrakcji jest już zamknięta. Zamiast typowych noclegów pozostają jedynie, niestety nieliczne miejsca postojowe dla kamperów, a pogoda często nie rozpieszcza. Temperatury w ciągu dnia oscylują wokół 9–12°C, często pada deszcz i niebo bywa zasnute chmurami. Spędziłem tu więc tylko jeden dzień, a nazajutrz wygnany stąd deszczem uciekłem dalej na południe w poszukiwaniu słońca i cieplejszych temperatur.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja na przełomie września i października – moim zdaniem to najlepszy czas na wizytę nad Gardą. Podczas gdy w Polsce i Niemczech jesień jest już chłodna i mokra, tu wciąż można liczyć na przyjemne 20–25°C, ciepłą wodę w jeziorze i mnóstwo słońca. To również czas znanego dość festiwalu wina w Bardolino, kiedy całe miasteczko zamienia się w wielką degustację pod gołym niebem. Winiarnie wystawiają swoje stoiska, a spacerując promenadą można popróbować lokalnych win.

W okresie letnim, od czerwca do sierpnia, nad Gardą robi się naprawdę gorąco – temperatury przekraczają 30°C, a miasteczka i plaże tętnią życiem. Choć dla miłośników upałów to może być idealny czas, warto przygotować się na tłumy i wysokie ceny. Z kolei wiosną – w marcu i kwietniu – pogoda bywa kapryśna. Mimo, że można trafić na kilka cieplejszych dni, to częste deszcze mogą utrudniać aktywny wypoczynek.
Dla mnie Jezioro Garda, choć piękne i pełne potencjału, w listopadzie okazało się zbyt ponure, zimne i deszczowe. Dlatego po jednym dniu, bez żalu, ruszyłem dalej w kierunku słońca – do miejsc, które, jak sądziłem, o tej porze roku miały więcej do zaoferowania.
🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
Area equipped camper Paradise, Via Tavine, 25087 Salò BS, Włochy.

Najciekawsze miasteczka nad Jeziorem Garda – moje polecenia
Północne wybrzeże:
Riva del Garda – największe miasto północnej części jeziora, idealne dla osób aktywnych. Oferuje piękną promenadę, tętniącą życiem starówkę i szerokie możliwości sportowe: windsurfing, żeglarstwo, wspinaczka i trekking. W sezonie można poczuć tutaj energię górskiego kurortu z nadjeziornym klimatem.
Torbole – mniejsze i bardziej kameralne niż Riva, ale uwielbiane przez surferów i rowerzystów. Świetne miejsce na aktywny wypoczynek i chill z widokiem na góry, idealne dla osób szukających sportowej atmosfery w spokojniejszym wydaniu.
Limone sul Garda – malowniczo wciśnięte między strome zbocza a wodę. Znane z upraw cytryn i wyjątkowej ścieżki rowerowej biegnącej nad klifami. Spacerując uliczkami można poczuć klimat dawnego rybackiego miasteczka i skosztować lokalnych cytrusowych likierów. Chcąc się tu dostać musimy przejechać drogą znaną z Quantum of Solace.
Malcesine – urokliwe miasteczko z dominującym nad nim zamkiem Scaligerów i klimatyczną starówką. To stąd startuje kolejka linowa na Monte Baldo – jeden z najlepszych punktów widokowych nad Gardą. Idealne dla zakochanych, miłośników historii i krajobrazów.
Południowe wybrzeże:
Garda – klasyczne włoskie miasteczko z dużą dawką uroku. Idealne jako baza wypadowa – blisko stąd zarówno do Bardolino, jak i Torri. Spacer po długiej promenadzie nad jeziorem to czysta przyjemność.
Bardolino – serce winiarskiego regionu. Miasteczko znane jest ze swojego październikowego festiwalu wina, podczas którego całe centrum wypełnia się stoiskami lokalnych winiarni, muzyką i degustacjami. Poza sezonem także urokliwe, z kolorową starówką i pięknym portem.
Między Gardą a Bardolino znajdują się cztery całkiem spore kempingi i jeden parking, ale mimo to w czasie festiwalu win o wolne miejsce nie łatwo.

Torri del Benaco – jedno z bardziej spokojnych miasteczek południowej Gardy, z pięknym zamkiem i nabrzeżną promenadą. Świetne na romantyczne spacery, z dala od największego turystycznego zgiełku. Trafiłem tu kiedyś marząc o wypiciu kawy z widokiem na bujające się łódki i marzenie spełniłem.
Lazise – otoczone średniowiecznymi murami miasto z zamkiem i klimatycznym centrum. Tętni życiem, pełne restauracji, sklepików i wieczornych spacerów. Idealne dla tych, którzy szukają połączenia historii i atmosfery.
Sirmione – położone na wąskim półwyspie, zachwyca widokami, imponującym zamkiem i gorącymi źródłami termalnymi. Latem bywa zatłoczone, ale wciąż robi ogromne wrażenie. Doskonałe na jednodniową wycieczkę .
Peschiera del Garda – strategiczne i dobrze skomunikowane miasteczko z historyczną twierdzą i kanałami. Idealne dla rodzin – bliskość Gardalandu czyni je świetnym wyborem dla podróży z dziećmi. Duży wybór noclegów i restauracji.

🏔️Kameniołomy Carrara – Kopalnie Marmuru
Oddaliwszy się od jeziora Garda skierowałem się na zachodnie wybrzeże Włoch – celem była La Spezia. Miałem nadzieję znaleźć tam nocleg i zatrzymać się na chwilę nad morzem. Niestety, miasto to nie przypadło mi do gustu, jakoś tak było, mało pięknie i mało urlopowo. Ruszyłem więc dalej na południe, jadąc wzdłuż wybrzeża w poszukiwaniu piękniejszego miejsca do odpoczynku.
Listopad jednak po raz kolejny pokazał, że to nie sezon na nadmorskie wakacje. Wszystkie kempingi były pozamykane, a miasteczka niemal opustoszałe.. Dopiero w Marina di Carrara udało się znaleźć ciekawe miejsce, mianowicie restuaracje Chioccia d’Oro. Restauracja udostępnia swoim klientom darmowy parking dla kamperów, a gotują też na prawdę dobrze. Ponieważ do obiadu postawili mi litrową butelkę wina, którą oczywiście wypiłem, bo była opłacona, to na noc musiałem tam już zostać. I tak się stało.
Tuż obok restauracji znajduje się Anfiteatro Romano di Luni – ciekawy zabytek z czasów starożytnego Rzymu. Niestety, podczas mojej wizyty był zamknięty, ale jeśli będziecie mieć więcej szczęścia, warto tu zajrzeć.

Zwiedzanie Kamieniołomów – Tropami Bonda
Następnego dnia ruszyłem do kamieniołomu Carrara. To właśnie stąd od czasów starożytnych pochodzi słynny biały marmur Carrara, wykorzystywany przez największych artystów, w tym Michała Anioła. To tu powstały najsłynniejsze rzeźby i elementy świątyń, które dziś podziwiamy w muzeach całego świata.
Same kamieniołomy położone są w górach, a ich skalista przestrzeń robi niesamowite wrażenie. Już sama jazda samochodem po serpentynach i przez wąskie drążone tunele oraz wysokie mosty daje przedsmak tego, co czeka wyżej. Po trasach wyznaczonych dla ruchu cywilnego można poruszać się kamperem, ale trzeba być ostrożnym, bo tędy jeżdżą też ciężarówki. W przydrożnych sklepikach natomiast, można kupić wyroby z marmuru – na przykład taki marmurowy moździerz, którego sobie nie kupiłem i żałuję do dziś.
Dla tych, którzy chcą więcej organizowane są wycieczki 4×4 w głąb kamieniołomu. To nie tylko szansa na niesamowite zdjęcia, ale też podróż śladami… Jamesa Bonda! Tutaj również kręcono sceny otwierające do „Quantum of Solace”, w których Aston Martin pędzi przez marmurowy krajobraz. I tak w filmie zdawało się, że było to zaraz przy jeziorze Garda, w rzeczywistości trzeba było pojechać całe 300 km dalej.
🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
Parking przy restauracji Chioccia d’Oro, Via Appia, 9, 19034 Luni Mare SP, Włochy.

🍇 Region 4: Toskania – serce Italii w pełnej krasie
Opuściwszy Carrare skierowałem się w głąb Toskanii – regionu, który od dawna był na mojej podróżniczej liście. Pierwszym przystankiem było Monteriggioni – niewielkie, ale bardzo charakterystyczne miasteczko, którego średniowieczne mury widać już z daleka, stojące pośród wzgórz jak kamienna korona. Przejście przez jego bramę jest jak cofnięcie się w czasie – cisza, brukowane uliczki i atmosfera prawdziwej Toskanii. To tu spędziłem pierwszą noc – całkiem ładnym, całorocznym parkingu dla kamperów.
🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
- Monteriggioni: Area Sosta Camper
- Via Cassia Nord, 53035 Monteriggioni SI, Włochy
Klasyczna Toskania: Florencja, Siena i Piza
Nie sposób mówić o Toskanii bez wspomnienia jej trzech najsłynniejszych miast: Florencji, Sieny i Pizy. To miejsca, które rozpalają wyobraźnię – pełne zabytków, muzeów i historii. Florencja – renesansowe serce regionu. Siena – miasto średniowiecznej elegancji. Piza – z jej słynną krzywą wieżą.
Choć każde z nich zasługuje na uwagę, i chociaż Sienę również odwiedził i Bond, to ja nie odwiedziłem żadnego z nich. Postanowiłem się skupić na tej mniej znanej, spokojniejszej, a przez to jeszcze bardziej autentycznej części Toskanii. Odwiedziłem kilka mniejszych miejscowości, które zachwycają klimatem, kuchnią i widokami. Ale także łatwiej tam zaparkować.

🌾 Val d’Orcia – fotograficzne serce Toskanii
Jednym z najpiękniejszych rejonów, który odwiedziłem, była Dolina Val d’Orcia. To stąd pochodzi najwięcej kojarzonych przez wszystkich toskańskich kadrów – falujące wzgórza, samotne wille, rzędy cyprysów i złote pola. Dolina ta była tłem dla wielu filmów, m.in. „Gladiator”, „Listy do Julii”, czy „Pod słońcem Toskanii” – i nie ma co się dziwić filmowcom, że ją wybrali. Jest wręcz stworzona do filmowych kadrów. Oczywiście nie w listopadzie…, ale tak ogólnie to tak.
Oczywiście będąc tu skorzystałem z okazji by zobaczyć i oczywiście sfotografować dom Gladiatora, Cyprysową aleje i kilka innych punktów, które na pewno kojarzycie. Niestety, akurat ten dzień znów przywitał mnie deszczem i chłodem. Mimo to, nie poddałem się i dzielnie fotografowałem i eksplorowałem, marząc o słonku i szczękając zębami.
Pod wieczór zjechałem do Montepulciano, gdzie spędziłem noc – a po chłodnym, deszczowym dniu, rano nareszcie wyszło słońce i zrobiło się przyjemnie ciepło. Znów zachciało mi się zwiedzać kolejne miasteczka.
- 🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
- Montepulciano
Area Sosta Camper – „Comunale P5”
Piazza Pietro Nenni, 53045 Montepulciano SI, Włochy

🏘️ Mniejsze miasteczka Toskanii, które warto odwiedzić
San Quirico d’Orcia – Spokojna, średniowieczna miejscowość z kamiennymi uliczkami i ogrodami Horti Leonini. Idealne miejsce na leniwy spacer i kawę bez tłumów, albo na spaghetti.
Pienza – Z tego miasta pochodził papież Pius II, który gdy próbował przebudować je, by stworzyć miasto idealne. Niestety umarł i planów budowy nie dokończył. Miasto mimo to zachwyca harmonią urbanistyczną i widokami na Val d’Orcia. Świetne miejsce na zakupy lokalnych serów i oliwy.
Montepulciano – Miasto położone na wzgórzu, słynące z Vino Nobile. Urokliwa starówka, kamienne pałace i piękne panoramy. A na samym szczycie znajdziecie próbowalnie win, gdzie możecie skosztować wielu gatunków tutejszych trunków.

Monticchiello – Urocza wioska z typową toskańską architekturą i fantastycznymi punktami widokowymi. Idealna na spokojny spacer z aparatem w ręku.
Castiglione d’Orcia – Kolejne wzgórze, kolejne zaskoczenie. To bardzo malutkie, spokojnie i urocze miasteczko. Wjeżdżając tutaj, czas zwalnia i można złapać oddech od codziennego zabiegania.
Bagni San Filippo – Naturalne gorące źródła ukryte w lesie – darmowe, dzikie, z białymi wapiennymi formacjami. Świetne miejsce na relaks po dniu zwiedzania. Co prawda termy darmowe, ale za parking trzeba zapłacić.
Sorano i Pitigliano – Miasta wykute w skale tufowej, o niesamowitym wyglądzie. Labirynty uliczek, wąskie przejścia i kamienne domy wyglądające jakby wyrosły z klifu. Pitigliano często nazywane jest „Małą Jerozolimą”. Na mnie właśnie te miasteczka wywarły największe wrażenie. Muszę tam kiedyś wrócić.

🌿 Saturnia i odpoczynek w termach
Na koniec dnia pełnego zwiedzania i słonka, pod wieczór zajechałem do Saturni. Noc spędziłem na spokojnym acz całkiem sporym stellplatzu, a rano odwiedziłem słynne Cascate del Mulino – darmowe, naturalne baseny termalne w wapiennym kanionie. Woda ma tu około 37°C i wypływa bezpośrednio ze źródła – idealne miejsce na zakończenie toskańskiego etapu podróży.
- 🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
- 📍 Saturnia
Alveare del Pinzi A.A.Camper
Strada di Peschiera, 58014 Saturnia GR, Włochy

🕊️Monte Cassino – dotknąć historii
Po toskańskiej sielance ruszyłem dalej na południe. Po drodze ominąłem Rzym, bo na to miast potrzeba zorganizować osobny wyjazd. A skoro i tak mijałem Monte Cassino w drodze do Pompei, to należało w końcu je zobaczyć. Sporo słyszałem o tym miejscu od dziadka i o tym jak ważną rolę odegrali tu polscy żołnierze. Widać to do dziś, bo to jedyne miejsce we Włoszech, w którym spotkałem tablice informacyjne pisane po Polsku.
📜 Krótkie przypomnienie historii
Wzgórze Monte Cassino było kluczowym punktem niemieckiej linii Gustawa – niezwykle trudnej do zdobycia pozycji obronnej. Klasztor benedyktyński, założony w VI wieku przez św. Benedykta, w czasie wojny stał się symbolem walki o wolność Europy.
Od stycznia do maja 1944 roku alianci podejmowali kolejne próby zdobycia wzgórza. Ostateczny szturm zakończył się sukcesem, ale okupiony został ogromnymi stratami. To właśnie polscy żołnierze pod dowództwem gen. Andersa odegrali kluczową rolę w zwycięstwie – i ponieśli ogromne straty. Więcej o tym możecie dowiedzieć się z tego filmu.

🪦 Polski Cmentarz – Cimitero Militare Polacco di Montecassino
Niestety, gdy dotarłem na miejsce, polski cmentarz był już zamknięty. Mogłem go więc zobaczyć jedynie zza krat i z balkonu klasztoru. Ala nawet z tej dalekiej perspektywy miejsce to robi niesamowite wrażenie.
Myślę, że będąc w okolicy warto tu zajechać, bo szczerze mówiąc to nie widziałem jeszcze takiego miejsca, gdzie pamięć o poległych wciąż jeszcze jest tak pielęgnowana. A jeżeli uświadomimy sobie, że są to nasi rodacy, to tym bardziej pamiętajmy o tym miejscu.

⛪ Klasztor Monte Cassino , widok i zachód słońca
Do klasztoru udało mi się dojechać chwilę przed zachodem słońce. Na chwilę przed tym gdy cała budowla skąpana została w złotych promieniach. I musze przyznać że całkiem ładnie to wybudowali. Pamiętając o tym, że klasztor został mocno zniszczony w czasie wojny, to dziś znów cieszy oko swoją świetnością. A to wszystko za mszowe.
Budowla pięknie góruje tu nas wszystkim innym, nad cmentarzem, nad pobliskim miastem, a nawet czasem nad chmurami. Nawet jeśli nie jest się zbyt religijnym, to odwiedzić warto, chociażby dla widoków. Szczególnie, że jadąc na południe autostradą A1 w stronę Neapolu, wystarczy 20 minut od zjazdu, by dojechać na szczyt, pod sam klasztor. Nie jest to więc duży objazd, a miejsce zdecydowanie warte tych 20 minut.

🏛️Pompeje – Najciekawsze antyczne miasto
🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
Camping Spartacus, Via Plinio, 127, 80045 Pompei NA (naprzeciwko ruin)
Na nocleg dojechałem do Pompei. Miasta, które chyba każdy kojarzy z podręcznika do historii. I ja właśnie będąc uczniem, spoglądałem to tego podręcznika i marzyłem o tym by to miasteczko kiedyś odwiedzić. I odwiedziłem, bo marzenia trzeba spełniać. Ale, ponieważ na nocleg przyjechałem już po zmroku, to zwiedzanie zabytków zostawiłem sobie na dzień następny, a na razie poszedłem na pizzę.
Jedząc pizzę jednak, nie zapomniałem o czyhającym na moje życie, stojącym nieopodal, wulkanie Wezuwiuszu, który złowrogo górował nad okolicą. Należy pamiętać, że rejon Neapolu jest geologicznie wciąż aktywny, a Wezuwiusz to wulkan wciąż czynny. Chociaż znając Włochów to pewnie max do 20:00 i między 12:00 a 15:00 na pewno ma sjestę.
Jeżeli natomiast chodzi o nocleg, to na przeciwko ruin znajduje się kilka kempingów otwartych cały rok.
📖 Z podręcznika do historii, szkoła podstawowa klasa czwarta
Pompeje były tętniącym życiem miastem handlowym i portowym – z teatrami, willami, świątyniami, termami i brukowanymi ulicami. A po erupcji Wezuwiusza już nie były. Zostały całkowicie pogrzebane pod wulkanicznym pyłem, który okazał się być lepszym konserwantem niż sorbinian potasu i schował to miasto, w naprawdę niezłym stanie na ponad 1500 lat. Specjalnie dla mnie.
Specjalnie dla mnie też zostały one odkryte przypadkiem w XVIII wieku, dziś są jednym z największych i najlepiej zachowanych antycznych stanowisk archeologicznych na świecie. A to wszystko specjalnie po to bym mógł je sobie pozwiedzać.

🔍 Co warto zobaczyć?
Spacerując po ruinach, można mieć wrażenie, jakbyśmy się cofnęli w czasie. I gdyby stał tu nieopodal DeLorean, to miałbym wątpliwości, co do aktualnego roku. Nie zwiedza się bowiem tu ruin, tylko prawie żywe miasto, które po prostu tylko jest martwe.
- Forum Romanum – centralny plac, otoczony świątyniami i budynkami publicznymi, bijące serce starożytnych Pompejów.
- Dom Sallustiusza – przykład luksusowej rezydencji z zachowanymi freskami i mozaikami.
- Amfiteatr – imponująca arena na kilkanaście tysięcy widzów, starsza niż Koloseum.
- Odlewy ciał – najbardziej poruszający punkt wizyty. Kształty ludzi zastygłych w ostatnich chwilach życia.

🧭 Moja opinia
Odwiedzałem już wcześniej inne słynne antyczne miasta: Efez, Pergamon, Volubilis, Luksor. Ale żadne z nich nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak Pompeje. Skala tego miasta, szczegóły, a przede wszystkim… klimat. Tutaj naprawdę można poczuć, jak wyglądało życie w antyku. Fascynujące jest, móc przechadzać się uliczkami, którymi przed dwoma tysiącami lat przechadzali się ludzie tacy jak ja, tylko że bez smartphona. Niesamowite jak zmienił się sposób naszego życia, a w ilu aspektach pozostał taki sam.

🏞️Matera – Skalne miasto z Bonda
Zwiedziwszy Pompeje uciekłem przed wulkanem jakieś 200 km na zachód do przepięknej Matery, miasta które było głównym powodem tej podróży, znanego z 25. częsci filmów o Jamesie Bondzie “Nie czas umierać”. Dwa miesiące wcześniej, siedząc w kinie na premierze tegoż filmu, poruszyła mnie sekwencja otwierająca. Miasto tak mnie zafascynowało, że odłożyłem plany podróży na Dominikanę i zacząłem planować podróż przez Italię, której głównym celem miała być właśnie Matera.
To jedno z najstarszych nieprzerwanie zamieszkanych miast świata, wykute w wapiennych skałach. Miejsce absolutnie niepodobne do żadnego innego. To tutaj powstały słynne Sassi di Matera – dzielnice z domami wydrążonymi w skale, zamieszkanych od czasów paleolitu.

🎥 Matera na ekranie
Matera zdobyła światowy rozgłos właśnie dzięki filmom. Kręcono tutaj nie tylko Bonda, ale także kultowy film „Pasja” Mela Gibsona – gdzie Matera odegrała rolę starożytnej Jerozolimy. Miejsce ma w sobie coś ponadczasowego, surowego i jednocześnie magicznego.
Spacerując tu, trudno oprzeć się wrażeniu, że historia i duch miejsca przenikają każdą ścianę. Trudno też jest się nie zgubić. Ale gubienie się tutaj to straszna przyjemność, bo człowiek się zaraz znowu znajdzie i znowu zgubi, i tak w kółko aż znajdzie jakąś kawiarnie. Można wtedy odpocząć od ciągłego gubienia i znajdywania i zatracić się w smaku kawy z widokiem na miasto.

🚐 Nocleg pod Materą i shuttle do centrum
🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
Stellplatz przy Masseria del Pantaleone
SP 10 Matera Sud, 27, 75100 Matera MT, Włochy
Tym razem znów znalazłem nocleg przy restauracji. Miejsce położone na obrzeżach miasta jest całkiem dobrze przygotowane dla kamperów. Jest tutaj prawie 20 miejsc z pięknym widokiem, a w restauracji można całkiem dobrze zjeść.
Kolejną zaletą niech będzie to, że właściciele restauracji oferują także shuttle busy do centrum Matery, dzięki czemu nie trzeba martwić się o parkowanie w mieście.

🌉 A most Bonda? To nie tutaj…
No dobra przemaszerowałem całe miasto, a gdzie ten francowaty most, z którego Bond skakał? Swoją drogą, oferowanie skoków na bungee z tego mostu mogłoby być niezłym pomysłem na biznes. Jakby ktoś wprowadził to chce 20% zysków za pomysł.
No więc, most to nie tutaj, tylko 30 km dalej w miejscowości Gravina. Też się zastanawiam, jak Bond tak szybko pokonał taki kawał drogi, ale no cóż, w końcu jest on tajnym agentem jej królewskiej mości.

🌉 Gravina – most Bonda i kanion
Chcąc więc mostu, chcąc nie chcąc, musiałem udać się do Graviny. Z tym, że ja bardziej chciałem niż nie chciałem. Miasto przywitało mnie korkami i tłumem, to też za dużo tu czasu nie spędziłem. Znaczy spędziłem sporo, a nie na zwiedzaniu, tylko na staniu w korku. Pojechałem więc na most i na mały spacer. Niestety o miejsce parkingowe nie było tu łatwo, nawet w Listopadzie. Aczkolwiek to pewnie dlatego, że minęły dopiero 3 miesiące od premiery “Nie czas umierać”
🎬 Most z Bonda – scena otwierająca film
Oczywiście będąc tu na miejscu odkrywamy czym jest magia kina. Znaczy to ni mniej, ni więcej, niż to, że znów czułem się oszukany przez kino. Mimo wszystko warto to zobaczyć i odkrywać lokacje filmowe. Dowiadujemy się wtedy, jak nabijani jesteśmy w butelkę i że nie należy wierzyć, we wszystko co pokazują w telewizji.

🏞️ Gravina – kilka suchych faktów
Gravina to miasto o długiej historii, z korzeniami sięgającymi czasów rzymskich. Niestety mnie to miasto za bardzo nie zachwyciło, więc poza mostem Ponte Acquedotto, który stał się symbolem miasta, za dużo tu nie zwiedziłem i to mógł być mój błąd. Obiecuję, że kiedyś to nadrobię. Szczególnie, że miasto oferuje również możliwość odkrywania podziemnego świata, pełnego tuneli i jaskiń, które kryją w sobie tajemnice przeszłości. Niestety ja muszę jeszcze trochę poczekać, by te tajemnice odkryć.

🏠 Alberobello – miasto trulli i bajkowej architektury
Po około półtorej godziny jazdy od Graviny, dotarłem do miejsca, które wygląda jak wyciągnięte z kartki świątecznej – Alberobello. Choć miejscowość nie jest duża, jej sława jest ogromna – to właśnie tutaj znajdują się słynne domki trulli. Czyli takie z dachem w kształcie mikołajowej czapeczki.
🏛️ Trulli – co to właściwie jest?
Trulli to niewielkie, bielone domki o charakterystycznych, stożkowatych dachach z kamienia. Budowane były bez użycia zaprawy, kamień na kamieniu. Dzięki czemu, teoretycznie łatwo je rozebrać, co dawniej czasach miało jeden prosty cel: uniknąć podatku od trwałych budynków. Miasto to, jest więcej jednym z wielu przykładów na to, jak polityka podatkowa, może mieć wpływ na architekturę. Oraz, że z ludzkiej pomysłowości jak unikać płacenia podatków często powstaje coś wyjątkowego dla kolejnych pokoleń.
Dachy trulli składają się z kamiennych płytek ułożonych warstwowo, a wiele z nich ozdobionych jest symbolami o magicznym lub religijnym znaczeniu. W środku często znajdziemy zaskakująco dużo przestrzeni – niektóre z nich działają dziś jako sklepiki, galerie, kawiarnie, a nawet małe hotele.

🌍 UNESCO i atmosfera jak z bajki
Cała dzielnica Rione Monti została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a spacer jej uliczkami to trochę jak wizyta w bajkowym świecie. Choć miejsce jest popularne turystycznie, nie straciło uroku. Ale nawet poza sezonem, w moim przypadku w listopadzie, było tu całkiem sporo turystów.
Spacerując po Alberobello, łatwo się zgubić szczególnie, że te wszystkie domki wyglądają bardzo podobnie. Ale przecież w dzisiejszych czasach, wszyscy mamy mapy googla, więc gdy już znudzi nam się błądzenie po mieście, to wystarczy wyciągnąć telefon i kazać się zaprowadzić do samochodu. A zgubienie się tam i spacer bez myślenia o tym, gdzie się jest, ale po prostu wchodzenie w uliczki, które bardziej nam się podobają, jest całkiem ciekawym przeżyciem. Szczególnie więc polecam, taki sposób zwiedzania.
🚐 Nocleg w sercu Alberobello
Jeśli podróżujesz kamperem – dobra wiadomość: Parking Nel Verde to opcja noclegowa niemal w samym centrum Alberobello. Pomimo bliskości głównych atrakcji, miejsce jest spokojne, zielone i przyjazne. Idealne, by zaparkować wieczorem i rano ruszyć na zwiedzanie prosto do dzielnicy trulli.
🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
Parking Nel Verde
Via Cadore, 12, 70011 Alberobello BA, Włochy

🏖️ San Pietro in Bevagna – listopadowe lato na obcasie włoskiego buta
Do San Pietro in Bevagna trafiłem… zupełnie przypadkowo. Moim celem było po prostu dotarcie na obcas włoskiego buta. Chciałem mieć jakiś symboliczny najdalej wysunięty punkt wyprawy, a poza tym sprawdzić, czy w listopadzie jest tam ciepło. A sama miejscowość była jedynie losowym wyborem, podyktowanym tym, że kolejny raz w listopadzie nie mogłem znaleźć żadnego otwartego kempingu, czy też ciekawego parkingu dla kamperów.
W sumie jest to całkiem logiczne, jakby się zastanowić. W sezonie działają tu kempingi, którym zależy na klientach, więc tanie parkingi dla kamperów są im nie w smak. To też takich nie ma, a poza sezonem, kempingi się zamykają, bo mało klientów, a parkingów dalej brak, ale kto by się tym przejmował. Przecież mało kto tu przyjeżdża wtedy, bo po co?
🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
Zatrzymałem się na zwykłym, niewielkim skrawku pobocza przy ulicy, w centrum miejscowości, tuż przy plaży. Było to możliwe tylko dlatego, że byłem poza sezonem, a miasteczko było niemal całkowicie wyludnione. W sezonie taka opcja byłaby raczej nierealna.

☀️ Poranek na plaży
Na plaży nie spędziłem dużo czasu. Wyszedłem tylko rano, by przywitać dzień, wypić kawę w promieniach słońca i nacieszyć się ciepłem – było naprawdę przyjemnie, około 20°C. Niestety siedząc tam na piasku, sam, strasznie mi się zrobiło nudno. Nikogo tu nie było, nic się nie działo, a urlop płynął. Czas więc było wracać, szczególnie, że jakoś mi się tu nie podobało.
🤔 Nie taki południowy raj…
Muszę przyznać, że południe Włoch mnie rozczarowało. O ile północ i centrum kraju zachwycały architekturą, porządkiem i atmosferą, to tutaj miałem wrażenie, jakbym… nagle wyjechał z Europy. Budynki były zaniedbane, stan dróg mocno taki se, do tego wzdłuż nich leżały porozrzucane śmieci. Ogólnie to czułem się tutaj jak w jakimś opuszczonym i zapomnianym przez ludzi mieście, a nie jak w nadmorskim kurorcie. Być może latem wszystko wygląda inaczej – ale listopad w tej części Apulii był naprawdę przygnębiający, tylko tyle, że ciepło i słońce to na plus.

🏰 San Marino – państwo-miasto z wielką historią
Droga z południa na północ zajęła mi cały dzień. Do San Marino dojechałem więc już po zmroku. Znów zrobiło się zimno, wietrznie i mokro. Znów musiałem ubrać kurtkę i czapkę. Nie poddałem się jednak i następnego dnia dzielnie poszedłem na spacer. Bo chociaż to mikropaństwo zajmuje zaledwie 61 km², to nie brakuje tu ani widoków i ciekawych miejsc.
🏰 Fortyfikacje, punkty widokowe i średniowieczny klimat
Największą atrakcją są tu trzy wieże (Guaita, Cesta i Montale), z których roztaczają się zapierające dech w piersiach widoki na całą okolicę – od Apeninów po wybrzeże Adriatyku. Samo stare miasto San Marino to klimatyczna plątanina wąskich uliczek, brukowanych zaułków i kamiennych budowli, które całkiem grzecznie zapraszają do eksploracji.

🎭 Tradycje, kultura i kuchnia
San Marino ma swój własny rząd, wojsko, a nawet… znaczki pocztowe, które są gratką dla kolekcjonerów. Ale najciekawsze jest to, że mimo mikroskali, kultura i tożsamość narodowa San Marino są bardzo silne.
Kuchnia? Bardzo zbliżona do włoskiej – co oznacza jedno: jest pysznie. Zjadłem tu porządny obiad, rozgrzewając się po przemarzniętym przedpołudniu gorącą kawą, po czym ruszyłem dalej.
🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
Area Sosta Camper – Parcheggio P10
Via Napoleone Bonaparte, 43, 47890 Città di San Marino, San Marino

🏔️ Region 11: Maso Corto – zimowe zakończenie wyprawy
Była już jesień, była wiosna i biedne lato, czas więc na ostatni przystanek w mojej podróży przez cztery pory roku. Zimę znalazłem w Maso Corto, już w Alpach przy granicy z Austrią. Trafiłem tu, bo chciałem pojeździć na nartach. Miałem nawet zaplanowany i zarezerwowany kemping w kolejnej bondowskiej lokacji. Niestety, lokacja ta była w Austrii, a że był to rok 2021, to Austria się covidowo zamknęła. Nie pozostało mi więc nic innego, jak pozostać we Włoszech. W listopadzie niestety, otwarte są tylko nieliczne ośrodki narciarskie, te położony wysoko, a jednym z nich było właśnie Maso Corto. Tak trafiłem tutaj.
Maso Corto powitało mnie śniegiem, zimowym słońcem i genialną atmosferą – zupełnie inną niż reszta trasy. Wysokość również była inna, bo wjechałem tutaj kamperem na ponad 2 tys m.n.p.m. Nagle zrobiło się biało, mroźno, a do tego świetnie było widać gwiazdy. Owszem, tutaj również dojechałem po zmroku.
🎿 Narty, lodowiec i alpejskie emocje
Główną atrakcją regionu jest ośrodek narciarski Schnals Senales, znany m.in. z lodowca Schnalstal – na wysokości ponad 3 200 m. Dzięki czemu możemy się tutaj cieszyć śniegiem i narciarstwem od listopada aż do maja. Chociaż wybór tras nie jest ogromny, to w zupełności wystarczy. Do tego trasy są świetnie przygotowane i można się tutaj dobrze pobawić.
Jeździłem tutaj przez dwa dni, chłonąc ostatnie chwile podróży. Wreszcie mogłem przypiąć narty, poczuć mróz na policzkach i zjechać po alpejskich stokach – mimo, że był to koniec listopada, a dwa dni wcześniej siedziałem jeszcze na plaży i miałem 20 stopni.

🏕️ Caravanpark i górskie wygody
🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
Caravanpark Schnals, 39020 Maso Corto, Autonomous Province of Bolzano – South Tyrol, Włochy
To bardzo dobrze zorganizowany parking dla kamperów z pełną infrastrukturą – w samym centrum narciarskiego miasteczka, jakieś 7 minut piechotą w butach narciarskich od dolnej stacji gondoli.
🧊 Ötzi i lodowa historia regionu
Warto też wspomnieć, że to właśnie w tym rejonie, niedaleko granicy z Austrią, odnaleziono Ötziego – Człowieka Lodu. Ta mumia z epoki miedzi przetrwała w lodowcu ponad 5 000 lat, a dziś można ją zobaczyć w muzeum w Bolzano. Więc poza nartami, rejon ten może być również gratką dla miłośników historii.
🌙 Gdzie nocowałem kamperem:
Caravanpark Schnals
39020 Maso Corto, Autonomous Province of Bolzano – South Tyrol, Włochy

🧳 Podsumowanie: Włochy kamperem w listopadzie
Czy udało mi się przeżyć cztery pory roku w listopadzie? Uważam, że tak. Ta podróż była na prawdę odkrywcza i ciekawa. Gdybym miał coś zmienić, to może wyjechałbym o dwa tygodnie wcześniej, może wtedy miałbym lepszą pogodę na północy Włoch. Następnym razem również, na południu skierowałbym się w stronę Mesyny i dzięki temu zjechał bardziej na południe. Do tego może wydłużyłbym całą podróż o dodatkowy tydzień. Czuję bowiem delikatny niedosyt Toskanii i południa Włoch.
Ale poza tym wszystkim, to uważam tę podróż za jedną z bardziej udanych. Przywiozłem z niej całkiem sporo wina i oliwy. Ale przede wszystkim sporo pięknych zdjęć i wspomnień. Wszystkie te przeżycia starałem się zawrzeć w moim filmie z tej podróży. Jeśli więc macie jeszcze chwilkę to zapraszam to obejrzenia filmu.
🎥 Zobacz film z całej podróży:
❓ FAQ – najczęstsze pytania
1. Czy Włochy kamperem poza sezonem to dobry pomysł?
Tak – spokojnie, taniej, ale wymaga elastyczności. Kempingi często zamknięte, ale widoki i brak tłumów to rekompensują.
2. Gdzie nocować kamperem?
Gdzie bądź. Kempingi nigdy nie były moim pierwszym wyborem, ale w miejscach turystycznych, gdzie jest ich sporo, brakuje parkingów dla kamperów. I tak jak w sezonie to nie problem, to poza sezonem zaczyna problemem być. Na szczęście Włochy to kraj całkiem nieźle przystosowany do kamperów, dlatego prawie zawsze znajdzie się jakieś miejsce postojowe dla kamperów, a jeśli nie to, to zwykły parking, albo parking przy restauracji. Jeżeli potrzebujemy tylko noclegu, to poza sezonem zwykłym parkingu nie powinno to być problemem.
3. Co z opłatami drogowymi?
Ja używam Bip&Go i uważam to za całkiem wygodne. Więcej szczegółów tutaj.
4. Jakie aplikacje pomagają w trasie?
Aplikacje, których używam w podróży opisałem tutaj.
Pozostaw komentarz