Piątek, weekend, bus, włóczęga. Ten ciąg przyczynowo-skutkowy stał się od pewnego czasu oczywisty. Jest tylko jedna zasada. To musi specjalny piątek. Bo dla innych, może i piątek jest jednoznaczny, dla mnie niestety, nie jest on taki oczywisty. Jaki więc jest ten specjalny piątek? Jest to piątek przed wolnym weekendem. W takie piątki, mogę spakować busa i ruszyć gdzie bądź. Tak też zrobiłem w ten, pochmurny, wiosenny, ale wolny… piątek (zna ktoś synonim do piątek?) Cel od dawna odkładany, acz niedaleki – Odenwald. Wyżynna kraina położona pomiędzy Frankfurtem nad Menem i Stuttgartem, w pionie, a między Renem i Menem w poziomie.
Jak zwykle przed wyjazdem ułożyłem szczegółową mapkę z punktami do odwiedzenia, tak by przejechać ładną pętelkę po tej nisko górzystej i leśnej krainie. Wyjazd zaplanowany na popołudnie, przełożył się na późniejsze popołudnie, ale w końcu ruszyłem. Jako pierwszy punkt w planach miałem zamek Breuberg. Akurat był po drodze i był zamkiem, więc czymś, co warto odwiedzić. Słoneczko, choć powoli się żegnało, to jeszcze nie zaszło. Mogłem, więc pospacerować i odrobinę pofotografować z pagórka, na którym w XIII w. postawiono tą kamienną twierdze.
– Podoba Ci się tu? – zagadnął mnie nieznajomy, obserwujący jak niezdarnie walczę z ustawianiem statywu.
– Owszem, bardzo interesująca budowla. Co to jest? – odpowiedziałem na zaczepkę.
– To historyczny ratusz. I co Ci się w nim podoba? – dociekał nieznajomy.
– No wiesz…. ciekawa architektura, wyjątkowa forma i mur pruski, wygląda interesująco.
– Ja tu mieszkam od urodzenia i nie rozumiem, co ludzie w tym widzą.
– No tak, mur pruski jest w tych okolicach dość powszechny, ale przecież nie w całych Niemczech tak jest… – próbowałem bronić swojego gustu. Nieznajomy wzruszył ramionami.
– To miłego fotografowania. – powiedział po czym dołączył do grupki swoich kolegów i powędrowali dalej, a ja wciąż poszukiwałem idealnego kadru, zastanawiając się, czy wszystko, co ładne może nam się kiedyś opatrzyć i znudzić? W sumie budynek to tylko architektura, może się znudzić, nawet najbardziej wymyślna. Ale mój widok za oknem, niby od dwóch lat taki sam, a wciąż mi się nie znudził. Wciąż i wciąż, chętnie siadam wieczorami na balkonie z kubkiem herbaty i zwyczajnie kontempluje widok. Może to, co stworzył Bóg jest ciekawsze…
Powoli kończył się wieczór i zapadała noc. Czym się różni wieczór od nocy, skoro i tak ciemno? Otóż, wieczorem knajpy są jeszcze czynne, a w nocy ludzie śpią. I rzeczywiście, ludzie z rynku zniknęli, a knajpy się pozamykały. To i ja wróciłem do mojego domku na kółkach, by zregenerować siły, bo jutro czeka mnie dzień pełen zwiedzania.
Pozostaw komentarz